Violetta Sajkiewicz

Międzyprzestrzenie sztuki

Pracownia Działań Interdyscyplinarnych

1. Nie tylko rysunek

Rosalind Krauss określiła współczesną sztukę mianem postmedialnej, potwierdzając tym samym porzucenie charakterystycznego dla modernizmu, esencjalnego jej pojmowania. Pytanie o specyfikę poszczególnych dyscyplin artystycznych straciło rację bytu. Medium przestało być celem sztuki, jej świętym Graalem, stając się narzędziem podporządkowanym konkretnym realizacjom artystycznym. Takie problemowe, kładące nacisk na równouprawnienie różnych technik i sposobów wypowiedzi artystycznej, myślenie o sztuce leży u podstaw kształcenia studentów w Pracowni Działań Interdyscyplinarnych, prowadzonej w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach przez Lesława Tetlę i współpracujących z nim: Pawła Mendrka i Joannę Zdzienicką. Choć w pierwszych latach istnienia, po powołaniu do życia w 2004 roku, działała jako jedna z pracowni rysunku, od początku wykraczała poza sztywne podziały i kategoryzacje, co podkreślał podtytuł Nie tylko rysunek, jaki nosiła zorganizowana w Galerii 5 Górnośląskiego Centrum Kultury w Katowicach wystawa 12,6 m2 (2006), pierwsza prezentacja jej dorobku poza uczelnią.

Łaciński przedrostek inter- oznacza to, co znajduje się pomiędzy, co łączy i buduje wzajemne relacje. Taką funkcję pełnił przez stulecia rysunek. Bez niego nie byłoby sztuki, także dlatego, że jego nauczanie, za sprawą założonej we Florencji z inicjatywy Giorgia Vasariego instytucji o nazwie Accademia delle Arti del Disegno, pierwszej szkoły sztuk pięknych w nowoczesnym tego słowa znaczeniu, legło u podstaw akademickiego kształcenia artystów. Rysunek, medium o charakterze interdyscyplinarnym, był również użytecznym narzędziem w rękach kartografów, wojskowych i uczonych zajmujących się biologią, anatomią czy matematyką. Zmiana nazwy Pracowni nie oznaczała więc zerwania ciągłości programu czy poszukiwań twórczych, lecz ich ewolucję, rozszerzenie pola działania − z kartki papieru na przestrzeń, zarówno tę zamkniętą ścianami akademii, jak i tę publiczną, dostępną dla wszystkich.

Interdyscyplinarny charakter Pracowni, jej otwartość na różnorodność przejawiają się na kilku płaszczyznach. Choć od chwili powołania do życia funkcjonuje w strukturach Katedry Malarstwa, uczęszczają do niej nie tylko studenci macierzystego kierunku, ale też grafiki warsztatowej. O ich zainteresowaniu świadczy stale przekraczany limit przyjęć i rosnąca liczba przygotowywanych pod kierunkiem Tetli dyplomów [1]. W trakcie zajęć podejmowane są problemy mające prowokować myślenie interdyscyplinarne. Propozycje części tematów przedstawiają prowadzący, ale opracowywane w czasie zajęć zagadnienia zależą także od sugestii i potrzeb studentów. Świadectwem ich aktywności są wystawy, które w duetach lub kilkuosobowych grupach przygotowali w trakcie studiów, m.in. Grey/Gray z udziałem Łukasza Obałka, Piotra Pająka, Erwiny Ziomkowskiej i Joanny Zdzienickiej (Rondo Sztuki w Katowicach, 2008), Kookaburra Barbary Kubskiej i Darii Malickiej (Rondo Sztuki w Katowicach, 2011) oraz My lovely villa Obałka i Pająka (Szyb Wilson w Katowicach, 2010). Warto wspomnieć także o Archiwum Zdzienickiej (Rondo Sztuki w Katowicach, 2010), ekspozycji wychowanki pracowni, prezentującej jej wizualny dziennik nagrodzony Grand Prix „Najlepsze dyplomy Akademii Sztuk Pięknych 2009”. Program realizowany w Pracowni, odzwierciedlając różnorodność współczesnej sztuki, uczy posługiwania się szeroko rozumianym językiem wizualnym, a dobór środków wyrazu przez studentów w równej mierze zależy od ich preferencji artystycznych, co od przyświecającego im celu. Sięgają zarówno po tradycyjne media, malarstwo i rysunek, jak i fotografię. Tworzą instalacje i filmy wideo. Starogrecki termin graphein oznaczał pisanie, ale też rysowanie i malowanie. Rysunek łączony był z śladem wydrapanym ostrym narzędziem, rysą albo linią, czymś, co spaja bądź dzieli oddalone od siebie punkty, wyznaczając między nimi granice. Określał kontur, a tym samym był ściśle powiązany z kształtowaniem formy. Należał do istoty wszelkich poczynań artystów, będąc, wedle określenia Charles’a Le Bruna, ich busolą. Jeszcze Immanuel Kant w Krytyce władzy sądzenia pisał, że w sztukach pięknych „momentem istotnym jest rysunek”, barwy zaś są jedynie „rzeczą powabu” [2]. Współcześnie, będąc podstawą różnorodnych wypowiedzi artystycznych, służy notacji procesu twórczego. Jest zapisem emocji i ulotnych nastrojów, wizualną notatką, albo celem samym w sobie, autonomicznym dziełem, które coraz częściej wzbogacane jest przez kontekst innych mediów. Z drugiej strony, miniaturyzacja aparatów fotograficznych i upowszechnienie się przenośnych kamer filmowych, a później wprowadzenie technik cyfrowych spowodowały, że przejęły one od rysunku zadanie szybkiego notowania wrażeń. Zjawisko to obrazowała przygotowana wspólnie przez studentów Pracowni Działań Interdyscyplinarnych i Pracowni Interpretacji Literatury Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach wystawa Urban Legends (Galeria Katowice ZPAF, 2012). Dokonywana za pomocą rejestracji fotograficznej obserwacja rzeczywistości stała się punktem wyjścia prac wideo, instalacji i projektów multimedialnych odnoszących się do przestrzeni miasta, zarówno tej realnej, tętniącej codziennym gwarem, jak i iluzorycznej, zmyślonej, będącej przedmiotem mitów i legend miejskich. Interdyscyplinarność oznacza przekraczanie ograniczeń poszczególnych mediów, ale też niestandardowe podejście do podejmowanych problemów, przełamywanie stereotypów i uprzedzeń. Wiąże się z odkrywaniem tego, co nieoczywiste, i szukaniem rozwiązań wychodzących poza utarte schematy, jak w projekcie Last shot, cyklu prezentacji multimedialnych w Galerii Malarstwa Polskiego po 1945 roku w Muzeum Śląskim w Katowicach, zrealizowanym przez studentów Pracowni [3], a także absolwentów katowickiej ASP: Pawła Szeibela, Piotra Ceglarka oraz Ronniego Deelena. U podstaw tego niekonwencjonalnego projektu legło napięcie wynikające ze zderzenia różnych dziedzin sztuki i punktów widzenia. Realizacje młodych artystów, filmy, obiekty i instalacje dźwiękowe, których tematem były automatycznie, bezmyślnie powtarzane czynności, osobiste zapiski, wspomnienia z dzieciństwa, a także kwestie związane z cielesnością, jej odsłanianiem lub destrukcją, poprzez kontekst, w jakim się znalazły, zyskiwały nowe pole semantyczne. Wybór przez uczestników projektu miejsca, w którym prezentowano ich prace, a tym samym tworzące intrygujący kontrapunkt odniesienie do konkretnych dzieł z muzealnych zbiorów był odpowiednikiem tytułowego last shot, puentującego je ujęcia.

2. Gry intelektu

Włoski termin disegno, wywodzący się od łacińskiego sgnm, oznaczającego znak, odnosił się nie tylko do rysunku, ale też leżącego u jego podstaw zamysłu, czegoś, co służy sprecyzowaniu koncepcji twórcy. Rysunek był pośrednikiem między intelektem a wyobraźnią, koncepcją a jej materialną realizacją. Jego podstawową funkcją była wizualizacja idei. Przynależał zatem nie tylko do sfery estetyki, doznań zmysłowych, ale łączył się też z wysiłkiem umysłowym, nieodzownym − zdaniem Tetli i jego współpracowników − w procesie nauczania sztuki. Prowadzoną przez nich Pracownię można porównać do laboratorium, w którym młodzi artyści prowadzą badania i twórcze eksperymenty. Poszukiwanie najbardziej adekwatnego sposobu wyrażenia idei leży u podstaw jej programu, mającego „inspirować, wyznaczać zadania, ale też zmuszać do myślenia” [4], a zarazem pomagać w krystalizowaniu się postaw twórczych i precyzowaniu zainteresowań studentów.

Praca dydaktyczna jest tu rozumiana przede wszystkim jako proces poszukiwań. Ceni się oryginalność i indywidualność, niezależność oraz kreatywność. Studenci uczą się stawiania pytań i znajdowania na nie odpowiedzi. Zapewne dlatego wiele podejmowanych przez nich działań przybiera formę gier, których dynamika, oparta na naprzemiennym następowaniu wezwania i riposty, prowokacji i reakcji na nią, zmusza do szukania rozwiązań dalekich od standardowych. Strategię tę odzwierciedlała m.in. wspomniana już wystawa Grey/Gray. Gra słów zawarta w jej tytule wynikała z chęci przełamania obiegowych opinii na temat szarości, która, wbrew skojarzeniom z monotonią, nudą i unifikacją, stała się bazą do bardzo zróżnicowanych wypowiedzi artystycznych. Uczestnicy projektu poprzez wybór korelujących z prezentowanymi przez nich pracami pól gry, jednej z utrzymanych w bieli, czerni lub różnych odcieniach szarości ścian znajdującego się w centrum przestrzeni czworoboku, określali swój stosunek do tematu ekspozycji.

Każda gra rządzi się własnymi regułami, różnymi od praw codziennego życia. Rozgrywa się w ściśle wydzielonych granicach czasowych i przestrzennych, w obrębie których obowiązują szczególne, swoiste zasady postępowania. Bez ich przestrzegania staje się niemożliwa. Dlatego tak istotne jest przyjęcie przez osoby biorące w niej udział założeń wyjściowych, ustanawiających jej porządek i określających formę. To ograniczenia, paradoksalnie, ją kształtują. Podobnie jest z działaniami podejmowanymi w Pracowni. Na wystawie zatytułowanej 12,6 m2 studenci [5] mieli do zagospodarowania określoną w tytule powierzchnię, odpowiadającą pod względem wielkości typowemu pokojowi mieszkalnemu. Za pomocą różnych środków wyrazu dopasowywali ją do własnych potrzeb, nadając temu, co standardowe, cechy indywidualne.

Inną cechą gier jest to, że choć opierają się na powtarzalności, wiążą się z elementem napięcia, niepewności o wynik. Zawsze toczą się o coś, stawiając grającego przed coraz to nowymi wyzwaniami. W projektach realizowanych w Pracowni ich końcowy kształt również bywa zaskakujący, jak na prezentowanej w Galerii 5 Górnośląskiego Centrum Kultury w Katowicach wystawie Głuchy telefon (2007). Punktem wyjścia do działań studentów [6] była gra przeprowadzona w Pracowni. Po losowym ustaleniu kolejności, przekazywali sobie szeptem zdanie zaczerpnięte z Lapidariów Ryszarda Kapuścińskiego: „Jest we mnie, wiem to dobrze, ktoś, kogo nie znam”, które później interpretowali w zniekształconej formie wynikającej z tego, jak je usłyszeli i zapamiętali. Celem podjętej przez nich gry była analiza zmian, jakim wraz z deformacjami tekstu podlegała forma plastyczna. Badaniu relacji między tym, co stałe, i tym, co zmienne, służył sposób prezentacji prac. Ich linearny układ, tworzący swego rodzaju fryz zachowujący kolejność włączania się poszczególnych uczestników do gry, odzwierciedlał przekształcenia, jakim podlegał cytat z Kapuścińskiego. Zniekształcony przez niedoskonałość zmysłów i pamięci, przefiltrowany przez wrażliwość studentów, ich wiedzę i skojarzenia, jakie w związku z nim mieli, ulegał transformacjom, które zaskakiwały ich samych.

3. Działania w przestrzeni publicznej

Intermedialność oznaczała dla twórcy tego terminu, Dicka Higginsa, działania umiejscowione między sztuką a życiem, artystycznymi środkami wyrazu i mediami, poprzez które wyraża się ludzki byt. Kolejnym krokiem w kierunku odrzucenia typowej dla modernizmu, purystycznej koncepcji sztuki było przyjęcie przez artystów postawy etnografów. Wiązało się to z zarzuceniem tradycyjnego, wertykalnego sposobu pracy, polegającego na zaangażowaniu w historyczne formy medium, na rzecz strategii horyzontalnych, cechujących się zaangażowaniem w problemy społeczne i włączeniem w debaty polityczne. Ten antropologiczny, skoncentrowany na człowieku, sposób postrzegania sztuki wyraźnie uwidacznia się w poczynaniach Pracowni Działań Interdyscyplinarnych katowickiej ASP, która sytuując część swojej aktywności poza murami uczelni i galerii, w przestrzeni publicznej, nawiązuje bezpośrednie relacje z konkretnymi miejscami i problemami żyjących w nich ludzi.

Najważniejszymi realizowanymi przez nią projektami, których podstawą jest interpretacja zastanej przestrzeni, jej struktur i uwarunkowań, są: kooperacja z Aresztem Śledczym w Zabrzu, a także przedsięwzięcia o charakterze międzynarodowym, projekt Spaces as a Tool for Shaping Social Attitudes (2012) oraz prezentowana w Rondzie Sztuki w Katowicach wystawa Chiosc / Kiosk (2011), zrealizowana przy współudziale kuratora i dyrektora Stowarzyszenia Artystycznego Oberliht z Kiszyniowa, Vladimira Usa. Pokazywane na niej prace artystów z Mołdawii, Chorwacji i Czech, a także pracowników i studentów Pracowni: Pawła Mendrka, Krystyny Nikiel, Łukasza Obałka, Bartka Skrzyczka, Lesława Tetli, Katarzyny Wolny, Ewy Zasady i Joanny Zdzienickiej, odnosiły się do relacji między sferami prywatną i publiczną, do historii i teraźniejszości Europy Środkowo-Wschodniej widzianej z perspektywy przekształceń, jakim poddawana jest przestrzeń miejska.

Tytułowy Chiosc to betonowa konstrukcja, której pierwowzorem było, przeniesione przez mołdawskiego artystę Stefana Rusu na teren jednego z placów w Kiszyniowie, standardowe mieszkanie z wielkiej płyty, podobne do tych, jakich miliony budowano w latach 70. i 80. XX wieku w Związku Radzieckim i innych państwach ówczesnego bloku wschodniego. Jednak Kiosk jest nie tylko przedsięwzięciem artystycznym, lecz przede wszystkim projektem społecznym. Pozbawiony ścian zewnętrznych, a tym samym otwarty na sferę publiczną, pełni funkcję agory. Jest miejscem spotkań i swobodnej wymiany poglądów, którą to funkcję w czasach ZSRR pełniły działające w prywatnych mieszkaniach, a więc wydawałoby się „zamknięte” i hermetyczne, niezależne galerie. Wystawa pokazywała to, co minione, a zarazem ciągle obecne zarówno w Mołdawii, jak i w Polsce: malowane przez Tetlę niszczejące fasady bloków z wielkiej płyty i fotografowane przez Katarzynę Wolny mieszkania zagracone pamiętającymi czasy socjalizmu meblami. Mówiła o przemocy, na jakiej oparte było sowieckie panowanie nad Europą Środkowo-Wschodnią, o czym przypominała wzorowana na ludowych kilimach tapeta projektu Bartka Skrzyczka, oraz o zawłaszczaniu przestrzeni publicznej, kiedyś przez podporządkowywanie jej zasadom centralnego planowania i celom propagandowym, a współcześnie przez bezładnie rozrastające się miasto. Próbą uchwycenia jej degradacji było zestawienie przez Pawła Mendrka i Ewę Zasadę planu rekonstrukcji zniszczonej fontanny na placu obok Kiosku z odtworzonym w mydle, rozpuszczającym się pod wpływem działania wody, jednym z elementów jej konstrukcji. Przeciwdziałaniu procesu rozpadu służyła akcja Tonki Maleković i Iona Fisticanu, polegająca na zbudowaniu w jej wnętrzu struktury architektonicznej złożonej z przedmiotów znalezionych w mieście, czy wetknięcie przez Jarka Sedlaka pomiędzy chodnikowe płyty kwiatów, co przeobraziło plac wokół Chioscu w tymczasowy kwietnik.
Kontynuacją polsko-mołdawskiej współpracy był zrealizowany rok później w Kiszyniowie, w ramach programu Tandem, projekt Spaces as a Tool for Shaping Social Attitudes (Przestrzeń jako narzędzie modelowania postaw społecznych) [7], w którym prócz Pracowni Działań Interdyscyplinarnych katowickiej ASP po raz kolejny partycypowało stowarzyszenie Oberliht, a także Szkoła Artystyczna dla Dzieci im. Alexeia Sciuseva w Kiszyniowie oraz Centrum Sztuki Le Générateur z podparyskiego Gentilly. Współpraca międzynarodowego zespołu, w którym stronę polską reprezentowali: Paweł Mendrek, Krystyna Nikiel, Dominik Ritszel, Dobrosława Rurańska, Bartłomiej Skrzyczek, Lesław Tetla i Joanna Zdzienicka, odbywała się na kilku płaszczyznach: artystycznej, edukacyjnej oraz wydawniczej, a jej podsumowaniem była wystawa zorganizowana w Muzeum Etnograficznym w Kiszyniowie (2012).

Projekt, ujawniając polityczne i ideologiczne znaczenie planowania przestrzennego w umacnianiu mechanizmów nadzoru i władzy, służył przełamywaniu wynikającej z nich alienacji mieszkańców stolicy Mołdawii. Studenci i pedagodzy Pracowni uczyli ich nowego spojrzenia na swoje otoczenie. Bezpośrednio − w trakcie warsztatów prowadzonych z uczniami jednej z kiszyniowskich szkół, którzy interpretując przestrzeń miejską poprzez takie pojęcia, jak m.in.: kwadrat, koło, czerwień, żółty, taniec czy miejsce, którego nigdy nie odwiedziłem, fotografując ją, a następnie tworząc na tej podstawie mapy i trójwymiarowe obiekty, byli zachęcani do ponownego odkrywania tego, co pozornie dobrze znane, oswojone. I pośrednio − jak w opartej na elemencie zaskoczenia miejskiej grze planszowej Dobrosławy Rurańskiej Take me for a walk. Polscy studenci nie ingerowali w przestrzeń miasta, lecz z dystansem właściwym etnografom obserwowali otaczającą rzeczywistość. Zapisem ich spostrzeżeń były komiks Kwiaty z Kiszyniowa Krystyny Nikiel i film Skrzyczka, prezentujący rejestrację rozmowy z bezdomnymi wegetującymi w namiotach rozstawionych w akcie protestu na wprost budynku parlamentu. Pokazali codzienność mołdawskiej stolicy i życie jej mieszkańców zmagających się z pozostałościami postsowieckich struktur. W pierwszej scenie filmu Campers Dominika Ritszla z zimowego krajobrazu wyłaniają się sylwetki dwu żołnierzy. Nie wiadomo, czy patrolują okolicę, czy są zwiadowcami, a może dezerterami? Równie niedookreślony charakter mają miejsca, które przemierzają: opustoszały park, dawne sztuczne jezioro, obecnie opróżnione z wody, rumowisko nieukończonego gmachu akademii policyjnej i nieczynna linia kolejowa. Wymienione obiekty łączy to, że utraciły swą funkcję. Popadają w ruinę, niszczeją, będąc – podobnie jak diagramy z cyklu Od teraz do dzisiaj Mendrka i Zasady – świadectwem klęski modernistycznych utopii.

Inny, stale rozwijany od 2010 roku projekt o charakterze społecznym wiąże się z współpracą studentów i pedagogów Pracowni z Aresztem Śledczym w Zabrzu. Celem tych działań, zainicjowanych przez majora Piotra Kołodzieja, dyrektora zabrzańskiej placówki, jest przeciwdziałanie deprywacyjnemu oddziaływaniu środowiska więziennego. Poprzez stymulację sztuką i bezpośrednie zaangażowanie osadzonych w projekty artystyczne [8] mają łagodzić napięcia i zapobiegać aktom agresji, a także, last but not least, zachęcać do lektury książek i oglądania filmów. Cel ten realizowały murale, które dla aresztu zaprojektowali studenci Pracowni: „biblioteka” Hanny Sitarz, wkomponowane w ścianę spacerniaka fotografie wypełnionych książkami regałów, oraz murale Nikiel przedstawiające sceny z jednego z filmów Charlie Chaplina, Forresta Gumpa i, przewrotnie, Ucieczki z Alcatraz.

Otwarcie przestrzeni aresztu na świat zewnętrzny dokonywało się nie tylko w sferze symbolicznej, poprzez zachętę do korzystania z dóbr kultury, ale też za sprawą namalowanych na jednym z pól spacerowych przez Paulinę Grobelny błękitnych „lornetek”, przez które można było dostrzec lecący samolot, statek płynący po morzu i morskie głębiny. Próbę otwarcia przestrzeni aresztu na świat zewnętrzny stanowiły również wielkoformatowe zdjęcia Sandry Treli, na których widać było rosnące za murami drzewa, przejeżdżający samochód, przechodniów. Wybijając umowne okno w ogrodzeniu więzienia, artystka stworzyła „prześwit na wolność”, dający osadzonym namiastkę swobody, ale też, za sprawą umieszczonej od strony ulicy fotografii placu spacerowego, odsłaniający przed osobami przechodzącymi obok to, co dzieje się „za kratami”, a tym samym pozwalający im oswoić Innego. Podobną pracę Trela wykonała rok później w Areszcie Śledczym przy ulicy Mikołowskiej w Katowicach; tym razem jednak, ze względu na zabytkowy charakter budynku, mury zostały oklejone tylko od strony spacerniaka, wymiana między zamkniętą przestrzenią więzienia a przestrzenią miasta była więc niepełna.

Współpraca Pracowni Działań Intermedialnych z aresztem w Zabrzu nadal się rozwija. Jej efektem jest realizacja w 2013 roku kolejnych murali: wyłonionego do realizacji w konkursie Obrazek do celi tryptyku autorstwa Adama Wójcickiego oraz zaprojektowanych przez Zdzienicką i Obałka graffiti, których forma nawiązywała do szlaczków ze szkolnych zeszytów. Ich wykonanie zostało powierzone uczestniczącym w warsztatach Więzienie czas stracony uczniom katowickiego Gimnazjum nr 4, a modularność i schematyczność motywu powodowała, że każdy z nich, niezależnie od uzdolnień plastycznych, mógł mieć swój wkład w realizację projektu. Istotą interdyscyplinarności jest łączenie wielu środków wyrazu w polimedialny przekaz, przekraczanie zastanych podziałów, posiłkowanie się wyobraźnią, ale też odwoływanie do wiedzy z różnych dziedzin nauki. Artysta obdarzony zostaje całkowitą swobodą w wyborze przestrzeni, w jakiej działa, i sposobów kontaktowania się z odbiorcą. Jednak interdyscyplinarność, jak przekonuje dorobek katowickiej Pracowni, jest przede wszystkim wyborem międzyprzestrzeni, obszarów granicznych między rysunkiem a architekturą, fotografią a malarstwem, prowadzonymi w zaciszu akademii artystycznymi eksperymentami a działaniami w przestrzeni publicznej. Jak bowiem podkreśla Tetla: „To, co ciekawe w sztuce współczesnej, dzieje się na styku różnych mediów” [9].